Byli w różnym wieku i z różnych stron Polski. Połączyła ich pasja do łucznictwa. W niedzielę w Pobiedziskach spotkało się osiemdziesięcioro łuczniczek i łuczników, by startem w IV Zawodach Łuczniczych o Puchar Burmistrza Pobiedzisk zainaugurować sezon na otwartych torach.
Murawa Stadionu Miejskiego w Pobiedziskach. Gwizdek. Zawodnicy podchodzą do stanowisk. Zakładają strzałę na cięciwę. Mierzą w kierunku tarcz. Moment skupienia i zwalniają palce z cięciwy. Świst wypuszczonej strzały i bum – bum – bum. To odgłos strzał wbijających się w tarcze.
Na oddanie trzech strzałów zawodnik ma 90 sekund, niby dużo, ale w niedzielę wielu zawodnikom właśnie czasu bardzo brakowało.
– Spoglądałem na chorągiewkę nad tarczą, czekając, aż wiatr się uspokoi, ale się nie doczekałem. Musiałem strzelać – opowiadał jeden z bardziej doświadczonych łuczników „Leśnika” Poznań. Na wietrze łopotały nie tylko chorągiewki, ale też flagi, banery sponsorów. Wiatr strącił ze stolika puchary i przewrócił jedną z tarcz, do których strzelano.
DOŚWIADCZENIE KONTRA WIATR
– W pierwszym etapie lotu, strzała się wznosi. Następnie opada i właśnie wtedy jest najpodatniejsza na działanie wiatru. Wtedy wiatr najbardziej wpływa na celność strzału – tłumaczy Leszek Walkowiak nestor wielkopolskiego łucznictwa.
– Gdy wiatr nie wieje w okolicach tarczy, ale uderza w sylwetkę łucznika, też może wpłynąć na celność strzału. W mniejszym stopniu zmienia jednak tor lotu strzały, w większym postawę samego łucznika – dodaje ceniony w środowisku trener.
Dlatego na treningach symuluje się niekiedy strzelanie „przeciwko wiatrowi”. Jak, jednak pokazuje życie, najlepszym treningiem są zawody.
DOŚWIADCZENIE JEST BEZCENNE
Przechadzając się wśród zawodników, trener Walkowiak od czasu do czasu zamienia po kilka zdań z łucznikami.
– Mam więcej doświadczenia, wiem z racji wieku i czasu, jaki poświęciłem łucznictwu więcej niż zawodnicy i niektórzy trenerzy. Z samego układu ciała jestem w stanie stwierdzić, co można poprawić i jak to zrobić. Niekiedy samo przestawienie ciała o półstopy w lewo lub w prawo wystarczy, by pojawił się inny układ lewej ręki, co przy takim wietrze jak dzisiejszy stabilizuje całą pozycję łucznika i poprawia celność strzału – objaśnia trener Walkowiak.
REKORDY NA PRZEKÓR POGODZIE
– Czuję, że jestem podatniejszy na wiatr. Przed kolejnym zawodami muszę się wzmocnić – mówił Mateusz Połka z Klubu Sportowego „Leśnik” Poznań.
Część zawodników ustanowiła jednak swoje rekordy życiowe.
– Z moich zawodników „życiówkę” poprawiła Maria Lotka – mówiła Renata Parniewicz, trenerka Sekcji Łuczniczej LKS Korona Bukowiec, dodając „Cieszę się, że są wśród nas zawodniczki oraz zawodnicy początkujący, że młodzież chce przychodzić na treningi”.
– Chcę poprawić „życiówkę” i zająć pierwsze miejsce w swojej grupie mówiła przed zawodami Zuzanna Snuszka. I jak mówiła, tak zrobiła. Na 2 × 360 punktów zdobyła na jednym dystansie 298 punktów, a na drugim 315.
MŁODOŚĆ I MIŁOŚĆ
W pobiedziskim turnieju oprócz zawodników z wielkopolskich klubów uczestniczyli łucznicy z Gorzowa Wielkopolskiego, z Brzozy i Żołędowa na Kujawach oraz z Gdyni.
– Nasza trójka razem liczy 210 lat – mówił Ryszard Tarasiuk z klubu Morświn Gdynia. Łucznictwo zajęło trzem Mastersom ładnych kilkadziesiąt lat życia.
W niedzielę najcelniej z nich strzelał Antoni Pusz. W każdej z dwóch serii zdobył po 343 punkty.
– Kapitalnie się tu czujemy, pogoda dopisała, spotkaliśmy dobrych znajomych i o to chodzi. Łucznictwo to nasza młodość i miłość. To dyscyplina, którą można uprawiać w każdym wieku – mówi Ryszard Tarasiuk.
WEJŚĆ W SEZON
W Pobiedziskach jesteśmy po raz kolejny i za każdym razem dzieci są bardzo zadowolone – mówi Renata Parniewicz z LKS Korona Bukowiec.
– To nie są zawody, w trakcie których walczyłoby się o tytuły, ale to znakomity trening. Jest to spotkanie, które wdraża zawodników w sezon – dodają inni trenerzy. Po ostatniej serii strzałów nad stadionem słychać oklaski. To podziękowanie od zawodników dla sędziów i organizatorów zawodów i znak, że zawody dobiegły końca. Czas na ogłoszenie wyników.
Medale i puchary wręczał Burmistrz Miasta i Gminy Pobiedziska Ireneusz Antkowiak, dziękując łucznikom, że przyjęli zaproszenie i przybyli na zawody do Pobiedzisk. Wspierali go współorganizator zawodów Jakub Waligóra dyrektor Ośrodka Sportu i Rekreacji w Pobiedziskach oraz Bernadeta Michalak niestrudzona działaczka łucznicza i jedna z organizatorek zawodów w Pobiedziskach.
Specjalne podziękowania Burmistrz skierował też do licznej ekipy sędziowskiej oraz do sponsorów zawodów, którzy ufundowali upominki dla łuczników.