Dwadzieścia lat temu byli na skraju bankructwa. Przeszli restrukturyzację. – To był trudny, bolesny czas – mówi Grażyna Manikowska – Krawiec, prezes Spółdzielni Rolniczo – Handlowej „Rolnik” w Pobiedziskach. Jednak dzięki pracy, wytrwałości i zaangażowaniu Członków Spółdzielni, Rady Nadzorczej, Pracowników oraz konsekwentnej realizacji programu naprawczego przez Zarząd w maju Spółdzielnia „Rolnik” świętować będzie 75 –lecie działalności. W styczniu tego roku zaś pani prezes uhonorowana została Nagrodą Starosty Poznańskiego w kategorii „Inicjatywy Obywatelskie”.
Spółdzielnie nie są polskim wynalazkiem. Te XIX wieczne spółdzielnie rozwijały solidaryzm społeczny, różne formy samopomocy, współpracy i współdziałania. Posiadały nie tylko ekonomiczny charakter, ale i moralny. Zwalczały nadużycia, lichwę, wady narodowe i społeczne. Stowarzyszenia spółdzielcze stawały się miejscem kształcenia i wychowania inteligencji gospodarczej, szkołą demokracji i życia obywatelskiego. Animatorzy wczesnych form spółdzielczości uważali budowanie gospodarki spółdzielczej za alternatywę dla kapitalizmu. Tak było w Anglii, a później również i na ziemiach polskich. Kiedy w Wielkopolsce wypowiada się to słowo spółdzielnia ma myśl przychodzą ks. Augustyn Szamarzewski i ks. Piotr Wawrzyniak i oczywiście Maksymilian Jackowski?
– Mówiąc spółdzielnia pamiętamy o historii i wartościach, jakie spółdzielnia ze sobą niesie. W warunkach gospodarki rynkowej ruch spółdzielczy posiada podwójny charakter. W pierwszym aspekcie na czoło wysuwa się troska o interesy Spółdzielni i jej Członków. W drugim aspekcie (zewnętrznym) główną sprawą jest udział spółdzielczości w rozwiązywaniu podstawowych problemów społeczno-ekonomicznych na szczeblu lokalnym czy regionalnym. Dajemy miejsca pracy i w sposób znaczny zapobiegamy bezrobociu oraz różnym patologiom społecznym w naszej gminie – mówi Grażyna Manikowska – Krawiec, prezes Spółdzielni Rolniczo – Handlowej „Rolnik” w Pobiedziskach.
Przed II wojną światowa w Pobiedziskach były dwie spółdzielnie. Jedna niemiecka Reifeisen skupiająca wyłącznie mieszkańców pochodzenia niemieckiego, i druga polska „Rolnik” ówcześnie działająca nawet z ubogimi rozwiązująca wiele problemów społecznych, lokalnych i regionalnych.
– My chcemy działać według tych wzorców, które są dla nas ważne. Pielęgnujemy spuściznę ks. Stanisława Staszica, ks. Kazimierza Smorawskiego – mówi prezes Grażyna Manikowska.
Prekursorem Spółdzielczości w Polsce jest uczony, filozof, działacz, pisarz polityczny, ksiądz, rzecznik reform społecznych Stanisław Staszic, który w 1816 roku ( ponad 200 lat temu) założył Hrubieszowskie Towarzystwo Rolnicze dla Ratowania się Wspólnie w Nieszczęściach. Towarzystwo prowadziło działalność rolniczą, produkcyjną i usługową. Dochody z niej były przeznaczone na rozwój, szkolnictwo i opiekę społeczną.
Przyjemne i pożyteczne
Obecnie Spółdzielnia Rolnik zajmuje się działalnością handlowo – usługowo – wydawniczą. Dlatego w czasopiśmie, które wydaje umieszczane są również bieżące informacje rolnicze. Spółdzielnia „Rolnik”, współpracuje z szeregiem firm działających wokół rolnictwa. Znana jest też w gminie i okolicach z działalności kulturalno-oświatowej. Organizowane przez nią wyjazdy nie służą jednak wyłącznie rekreacji.
– Zwiedzamy Polskę w poszukiwaniu ginących zawodów i w nadziei, że znajdziemy źródła nowych dochodów. Pokazujemy pasje, pracowitość ludzi, którzy potrafili odnaleźć w życiu nowe kierunki działań, podjęli nowe wyzwania i teraz cieszą się życiem – mówi Grażyna Manikowska-Krawiec, prezes Spółdzielni Rolniczo – Handlowej „Rolnik” w Pobiedziskach.
W Złotym Stoku odwiedzili pasjonatów, dla których zamknięta kopalnia złota stała się żyłą złota. Jak to możliwe? Stworzyli muzeum. W Zielonej Górze zwiedzali winnicę i muzeum winiarstwa prowadzone przez leśnika.
W okolicy Kudowy Zdroju zajrzeliśmy do gospodarstwa agroturystycznego. Zapoznaliśmy się tam, a niektóre ozdoby przypomniały sobie, jak dawniej wypiekano chleb, robiono masło w kierzynce. Poznaliśmy zasady lepienia glinianych naczyń, wyplatania koszyków z wikliny. Zwiedzający przenieśli się na chwilę dawne czasy, które były niezwykłe i zapoczątkowały rozwój technologii, które usprawniły przetwórstwo, a które dzisiaj wspominamy z łezką w oku – opowiada prezes Grażyna Manikowska Krawiec.
Zdarzają się też bliższe wyjazdy, jak ten do Wielkopolskiego Muzeum Wojskowego. Odbył się on przy okazji 118 rocznicy urodzin Antoniego Pallutha, wielkiego pobiedziszczanina.
Z inicjatywy prezes Grażyny Manikowskiej Krawiec powstała też Spółdzielcza Izba Pamięci, w której gromadzone są pamiątki pokazujące nie tylko historię Spółdzielni i jej działaczy, ale i historię życia mieszkańców naszej gminy miejsko-wiejskiej.
Spółdzielnia na medal
Wydawnicza działalność Spółdzielni Rolnik to z kolei broszura z twórczością regionalistów. Nie była to jednak typowa twórczość osób znanych na przykład ze zgłębiania historii. Lecz zbiór wierszy i aforyzmów. Były i bardziej przyziemne książeczki. Przyziemne, bo o ziemniakach.
– Przypomnieliśmy w niej historię tego warzywa, szereg potraw z ich wielkopolskimi nazwami. Na przykład tarte pyry z atramyntem. Spotkania, jakie organizuje Spółdzielnia „Rolnik” skupiały początkowo 10 osób, kiedy jednak zaczęło przychodzić po trzydzieści postanowiono korzystać z większych sal niż te, którymi dysponuje spółdzielnia.
Obchody 75-lecia Spółdzielni „Rolnik” odbędą się w maju 2020 roku. Z tej okazji wybity zostanie medal. Znajdzie się na nim podobizna ks. Kazimierza Smorawskiego, który zasiadał w zarządzie spółdzielni działającej przed II wojną w Pobiedziskach.
Grażyna Manikowska – Krawiec, laureatka Nagrody Starosty Poznańskiego jest organizatorką cyklu spotkań historycznych „Ludzie zwyczajni, a jednak nadzwyczajni”.
Na tych spotkaniach przypominane są osoby zasłużone dla regionu, o których w książkach niewiele zostało napisane. Spółdzielnie wspierają regionaliści: Magdalena i Tadeusz Blumczyńscy, Karol Górski oraz Tadeusz Panowicz. Pomagają przywołać wiele historycznych zdarzeń, przywrócić pamięć osób, które wniosły wiele dobrego w życie naszego środowiska. Spółdzielnia „Rolnik” działa też w Stowarzyszeniu LGD Trakt Piastów.
Działanie społeczne jest …
Na pytanie, dlaczego działa społecznie odpowiada
– Ponieważ widzę, że jest to potrzebne w lokalnej społeczności, ale i dlatego, że chcę zostawić świat nieco lepszym niż go zastałam. Często podejmowane działania są wynikiem pielęgnowania ważnych wartości, w tym historycznych. Liczba uczestniczących osób w tych wydarzeniach świadczy o tym jak ma to ważne znaczenie.
A co na to rodzina?
– Wspiera mnie. Gazetę, jako Spółdzielnia wydajemy społecznie. Wnuczka jest piszącą wolontariuszką, młodsza córka pomaga mi przygotować gazetę do druku. Druga córka uczestniczy, jako prelegentka w niektórych spotkaniach w ramach cyklu „Smakuj życie” – opowiada Grażyna Manikowska Krawiec.