ROZMOWA Z HENRYKIEM KRYSTKIEM, DYREKTOREM ARCHIWUM PAŃSTWOWEGO W POZNANIU, HONOROWYM OBYWATELEM MIASTA I GMINY POBIEDZISKA
Słowo „archiwum” w dzisiejszych coraz bardziej pozbawionych refleksji czasach kojarzy się albo z nudnymi, zakurzonymi dokumentami, albo z tajemnicą i przygodą niczym w filmach z Indianą Jonesem. Pan poświęcił archiwistyce całe życie zawodowe. Co jest w niej najistotniejsze?
Henryk Krystek: Archiwistyka daje możliwość obcowania na co dzień z materiałami, które są namacalnym dowodem ludzkich losów. A przez losy ludzi widzimy, co się działo na przestrzeni wieków w różnych miejscowościach. W naszym archiwum przechowujemy dokumenty należące do najstarszych w Polsce. Dumni jesteśmy z aktu fundacji i uposażenia klasztoru cystersów w Łeknie pod Wągrowcem, nazywanym też dokumentem Zbyluta. Pochodzi on z roku 1153.
Wyjaśnijmy, kim był Zbylut?
Henryk Krystek: Zbylut Pałuka z Panigrodza był komesem, seniorem rodu Pałuków. Sprowadził na Pałuki niemieckich cystersów z opactwa w Altenbergu.
W roku 1153 ufundował w Łeknie pierwsze na terenie Polski opactwo cysterskie.
W dokumencie fundacyjnym opactwa nazwał siebie: „ego Zbylud Polonie civis”, co oznacza: „ja Zbylut obywatel Polski”. Określenia obywatel Polski użył, jako pierwszy.
Ten dokument jest ważny z dwóch powodów. Widać w nim fascynację kulturą zachodu. Do klasztoru mogli przybywać młodzieńcy z Niemiec, którzy chcą być zakonnikami. Druga ważna sprawa to poczucie narodowości.
Jak zbiory dotyczące Pobiedzisk prezentują się na tle archiwaliów innych wielkopolskich miejscowości?
Henryk Krystek: Ze zbiorów dotyczących Pobiedzisk jesteśmy bardzo dumni, ponieważ należą do najstarszych i stosunkowo najobszerniejszych, jakie się zachowały i to nie tylko w Wielkopolsce, ale w całym kraju.
Najstarszym, a zarazem jednym z najważniejszych dokumentów jest przywilej króla Zygmunta Augusta z 10 IV 1561 r., potwierdzający z kolei wcześniejszy przywilej króla Zygmunta z 24 V 1513 r., w którym określa uprawnienia gospodarcze Pobiedzisk, obowiązki publiczne jego mieszkańców oraz przenosi ustrój miasta Pobiedzisk z prawa polskiego na prawo magdeburskie.
Mówiąc o najstarszych dokumentach warto też wspomnieć, iż w Archiwum Głównym Akt Dawnych w Warszawie zachował się dokument pergaminowy z 12 lipca 1425 r. zawierający ślubowanie przez mieszkańców miasta Pobiedziska wierności królowi Władysławowi i jego rodzinie.
Współpraca między miastem a Archiwum Państwowym w Poznaniu została zapoczątkowana przy okazji 750-lecia lokacji Pobiedzisk. Zdigitalizowane zostały wówczas dokumenty i umieszczone w Wielkopolskiej Bibliotece Cyfrowej.
Zorganizowaliśmy też wystawę. Mieszkańcy oraz przedstawiciele Urzędu Miasta i Gminy mogli wtedy zobaczyć, jak archiwum wygląda od środka.
Pobiedziska były pierwszą z miejscowości, która na dużą skalę, bo już od 2006 r. zaczęła współpracować z Archiwum Państwowym w Poznaniu. Wkrótce potem podobną współpracę nawiązały takie miasta jak Leszno, Gniezno, Kalisz i mniejsze, jak choćby Kórnik.
W czasie jednej z moich wizyt w Pobiedziskach usłyszałem jednak od mieszkańca, że dokumenty, jakie zostały wyeksponowane między innymi w sali sesyjnej są dla niego czytelne w takim samym stopniu, co egipskie hieroglify. Uświadomiło mi to, że nie każdy musi znać łacinę. Dlatego teraz staramy się dołączać do każdego prezentowanego dokumentu oprócz treści w języku łacińskim również tłumaczenie. To również traktuję, jako przyczynek do rozwoju współpracy Archiwum Państwowego z potencjalnymi użytkownikami zgromadzonych danych.
Kiedy i kto ściągnął do Poznania dokumenty dotyczące różnych wielkopolskich miejscowości?
Henryk Krystek: Zrobili to … Prusacy. Dokumenty przechowywano w kilku budynkach na przykład w byłych klasztorach: Bernardynów oraz Jezuitów.
8 marca 1869 roku powstało archiwum mieszczące się w Zamku Królewskim na Górze Przemysła. W roku 1945 w czasie ostrzeliwania miasta jeden z pocisków trafił w część budynku, w którym zgromadzone zostały zbiory.
Jak mówili świadkowie z dokumentów pozostała warstwa popiołu gruba na 15 cm.
Dokument Zbyluta, o którym rozmawialiśmy na wstępie, jednak ocalał. Jak to możliwe?
Henryk Krystek: Stało się tak tylko, dlatego, że Niemcy wywieźli go do tajnego skarbca III Rzeszy mieszczącego się w podziemiach Międzyrzeckiego Rejonu Umocnionego. Tam znaleźli go żołnierze radzieccy i wywieźli do Moskwy. Po śmierci Stalina wraz z innymi dokumentami został zwrócony Polsce.
Jakiego rodzaju materiały trafiają obecnie do Archiwum Państwowego i kto z nich korzysta?
– Są to materiały wytworzone w znacznym stopniu przez magistraty. Zaliczają się do zbiorów z grupy A.
Są też dokumenty cechowe i to drugi rodzaj materiałów. Liczną grupę stanowią czasopisma. Łącznie w Archiwum Państwowym jest 1 mln 450 tysięcy dokumentów albo, jak kto woli 14,5 kilometra półek z teczkami, w których są akta.
Obok Krakowa, Warszawy, Gdańska i Lublina jesteśmy największym archiwum w kraju.
XXI wiek to czas ucieczki od papieru. Elektroniczne media, elektroniczne zwolnienia lekarskie i recepty. Jak archiwiści sobie z tym radzą?
Henryk Krystek: Informatyzacja to dobrodziejstwo i zagrożenie jednocześnie. Jako pierwsi przystąpiliśmy do informatyzacji zasobów archiwalnych. Już w latach 1991-92 otrzymaliśmy pierwsze komputery IBM z Wiednia. Digitalizujemy od ponad dziesięciu lat najstarsze materiały, w tym głównie księgi ślubów, urodzeń i zgonów.
Materiały zdigitalizowane zamieszczamy na portalu „Szukaj w Archiwach” dostępnym dla każdego, kto chciałby poznać genealogię swojej rodziny. Na tym portalu jest aktualnie około 40 mln skanów, z czego 7 milionów skanów pochodzi z poznańskiego Archiwum.
Zainteresowani są nimi przede wszystkim regionaliści, badacze lokalnych dziejów, stowarzyszenia genealogiczne. Te ostatnie stworzyły specjalną bazę nazywaną w skrócie BaSIA, w której indeksują to, co my udostępnimy. To cenna inicjatywa. Mamy już 1,8 mln takich wpisów – indeksów.
Dzięki temu zawartość portalu jest jeszcze bardziej dostępna. Osoba zainteresowana pozyskaniem informacji o kimś z rodziny wpisuje imię i nazwisko i widzi, w jakich dokumentach dane się znajdują.
Informatyzacja jest zagrożeniem, ponieważ wiele czasopism ukazuje się, jako strony internetowe. Zdarza się, że niektóre linki przestają być aktywne. Tym samym niektóre treści przepadają. Jest zagrożeniem, ponieważ technologia się rozwija. Dzisiaj dyskietka to archaizm. Dostęp do dokumentu zależy w coraz większym stopniu od formatu, w jakim został on zapisany.
Ważne jest, więc, abyśmy pamiętali o konieczności archiwizowania dokumentów, które powstają obecnie. Akta wytwarzane w urzędach miast i gmin, dotyczące działalności rad gmin, protokoły, sprawozdania, plany, strategie, postanowienia, uchwały są z punktu widzenia historii i archiwistyki ważne. Stanowią one do 15 procent całości dokumentacji powstającej w toku działalności zakładów pracy
Dziękuję za rozmowę
Rozmawiał: Robert Domżał