Rozmowa z Krystyną Lewandowską, mieszkanką Pobiedzisk w latach 1964- 1992, autorką biografii poświęconej zamordowanemu w Katyniu kapitanowi Henrykowi Aleksandrowi Lewandowskiemu.
Mimo 82 lat, cieszy się Pani znakomitym zdrowiem i doskonałą pamięcią? Na jakim etapie jest praca nad książką o Pani teściu?
– Książka jest w zasadzie gotowa. Wykonałam korektę autorską, jest po korekcie polonistycznej. Jest umowa z wydawcą. Mamy numer ISB. Planowałam wydanie tej biografii w kwietniu. Chciałam w ten sposób uczcić 80 rocznicę śmierci i 120 rocznicę urodzin mojego teścia. W tym roku przypada też 100 polsko-bolszewickiej. Wirus pokrzyżował jednak te plany. Książka ukaże się, zatem, jak tylko epidemia minie.
Jak zatytułowała Pani swoją książkę?
– Tytuł książki brzmi: „Chciałabym go zobaczyć”. Książka ma też podtytuł i brzmi on: „Kapitan Henryk Lewandowski 1900 – 1940”.
Co czytelnik znajdzie w książce?
– Są tam, moim zdaniem dokumenty bezcenne, jak chociażby patent oficerski mojego teścia, akt mianowania go na stopień majora przez Prezydenta prof. Lecha Kaczyńskiego. Ponadto są w książce zdjęcia z naszego rodzinnego albumy. Nie wiem, jak mojej teściowej udało się to zrobić, ale proszę sobie wyobrazić, że mimo wojennej tułaczki przechowała tysiące zdjęć wykonanych na długo przed wybuchem II wojny światowej. Dzięki temu możemy dzisiaj oglądać teścia nie tylko w mundurze oficerskim, wśród innych żołnierzy, ale także w otoczeniu najbliższych.
Wspominając teścia w cyklu „Poznańskie Archiwum Historii Mówionej” mówiła Pani, że był dobrym ojcem, jeździł z synem nad Jezioro Kierskie. Czy Pani mąż opowiadał, jak wyglądały te eskapady?
– Jak najbardziej Teść był wysportowany. Dobrze pływał, jeździł na nartach. A do Kiekrza nad jezioro jeździł z małym Lechem na rowerze. Sadzał go na bagażniku i jechali z Łazarza, gdzie mieszkali nad wodę. Tam wynajmował żaglówkę i pływali. Teść potrafił też robić dzieciom zabawki. Z opowiadań wiem, że mimo oficerskiego stopnia potrafił bawić się z dziećmi, jakby sam był kilkuletnim chłopakiem. Proszę sobie wyobrazić, że wchodził za dziećmi pod stół.
Kiedy jeszcze mieszkali w Wadowicach, między rokiem 1930 a 1937, zabierał syna nad Skawę i tam się kąpali, nawet jeśli woda była zimna. Chciał go zahartować. Wychodził z Lechem na spacery w deszcz i burzę, by syn nie bał się nawet trudnych warunków.
Czy Pani teściowa już po wojnie próbowała dowiedzieć się czegoś o losach jej męża?
-Jak najbardziej i to nie raz. W jednym z urzędów starając się o zapomogę na dzieci albo z tytułu wdowieństwa po mężu oficerze usłyszała od urzędniczki: „Zanim naklei Pani znaczek skarbowy, sprawdzę w kartotece, jakie mamy informacje”. Po czym wracała i mówiła, że nic nie wiadomo.
Innym razem, kiedy składała wniosek o zapomogę, czerwony ze złości urzędnik groził jej, by nie dociekała prawdy, bo skończy, jak jej mąż. Teściowej zaproponowano przyjęcie wdowieństwa od północy 9 maja 1945 roku.
O kłamstwie jakim było mówienie, że Katyń to zbrodnia niemiecka, że prawda o tym kto wymordował Polaków w obozach utrudniała dostanie się na studia, znalezienie lepszej pracy, jest druga część mojej książki.
W jakim nakładzie ukaże się książka?
Pisałam ją z myślą o najbliższych i osobach, z którymi jestem zaprzyjaźniona. Nakład to 500 egzemplarzy. Całość sama sama sfinansowałam.
Dziękuję za rozmowę.
Robert Domżał
Krystyna Lewandowska urodziła się 8 lipca 1938 r. w Poznaniu.
Od 1995 r. zasiada w zarządzie Stowarzyszenia Katyń w Poznaniu. Jest absolwentką V LO w Poznaniu i Wydziału Elektrycznego Politechniki Poznańskiej. Ukończyła też studia podyplomowe na Wydziale Papieskim w Poznaniu. Przez ponad 20 lat uczyła fizyki i astronomii w liceum w Pobiedziskach. Działała w Caritasie.
Krystyna Lewandowska była w Katyniu trzy razy. 4 czerwca 1995 roku zawiozła wtedy ziemię z grobu teściowej i rozsypała ją na dołach śmierci, gdy jeszcze nie było tam wojskowego cmentarza. Ziemię z Katynia przywiozła do grobu teściowej. Potem odwiedzała Katyń w 2000 i 2010 roku. Zadbała o upamiętnienie ofiar Katynia m.in. w Murowanej Goślinie – zasadzono tam dęby katyńskie, przyczyniła się do powstania Pomnika Ofiar Katynia i Sybiru, odsłoniętego 17 września 1999 roku.
Na zdjęciach Kapitan Henryk Aleksander Lewandowski
fot. archiwum Krystyna Lewandowska
źródło: Piotr Bojarski i Mirosław Skrzypczak Poznańskie Archiwum Historii Mówionej
CZYTAJ:http://www.pobiedziska.pl/ziemi-pobiedziskiej-katynia/
http://historiamowiona.poznan.pl/relacje/krystyna-lewandowska/
http://www.katyn-pamietam.pl/mapa-debow/