Sześć i pół dnia, 65 godzin czystego marszu i 264 kilometry pokonane pieszo, przez góry i lasy, czasem przez wsie. Tak wędrował Marek Żebrowski, mieszkaniec Promienka, gm. Pobiedziska. Wyruszył z Ustronia, dotarł do Krynicy-Zdroju, przemierzając połowę Głównego Szlaku Beskidzkiego.
Główny Szlak Beskidzki to najdłuższy górski szlak w Polsce. Liczy 500 km. Zaczyna się w Ustroniu – Beskid Śląski – kończy w Wołosatym – Bieszczady. Idąc Beskidami, wchodzi się między innymi na: Baranią Górę, Babią Górę, Turbacz, Lubań, Przehybę, Smerek i Halicz. Zachodnią część GSB wytyczył w roku 1929 Kazimierz Sosnowski. Wschodnią część, prowadzącą do Czarnohory ukończono w 1935. W okresie 1935–1939 patronem szlaku był Józef Piłsudski. Od kilku lat GSB przeżywa swój renesans.
Dla wytrwałych
– Trasa z Ustronia do Krynicy jest rewelacyjna. Kto lubi kontakt z przyrodą, potrafi dostrzec ptaki, wsłuchać się w lot owadów, w ciągu tej wędrówki zrelaksuje się, chociaż trzeba się do niej solidnie przygotować — mówi Marek Żebrowski.
Warto posłuchać jego opowieści, ponieważ od kilkudziesięciu lat podróżuje w sposób nietypowy. Przemierzył na rowerze Islandię i Kubę. Na nartach wędrował po Bajkale nie raz, islandzkie i skandynawskie bezdroża nie są dla niego tajemnicą.
Jak się przygotować do pokonania kilkusetkilometrowej trasy? Kwestie kondycyjne są tu kluczowe. Marek startuje w ultra maratonach. O kondycję nie musiał się obawiać. Informacje o GSB gromadził starannie. Jednym ze źródeł był portal prowadzony przez Łukasza Supergana.:„Główny Szlak Beskidzki. Cz. 1 – logistyka” – https://lukaszsupergan.com/glowny-szlak-beskidzki…/.
Innym źródłem może być https://pl.wikipedia.org/…/G%C5%82%C3%B3wny_Szlak….
Góry są nieprzewidywalne
– Pogoda w górach nie zawsze jest taka, jaką zapowiadają meteorolodzy. W tygodniu poprzedzającym moją wyprawę było chłodno, często padał deszcz. A kiedy znalazłem się na GSB przez sześć dni było słonecznie i upalnie. Ostatniego dnia uciekałem przed ulewą, która złapała mnie na kilka godzin przed Krynicą. Zabrałem za dużo ciepłej odzieży oraz map pasm górskich, przez które przechodziłem. Te ostatnie zabrałem z przyzwyczajenia. W czasie tej wyprawy korzystałem z aplikacji i miałem dostęp do map w internecie. W efekcie mój plecak z ładunkiem ważył 14 kilogramów – opowiada Marek Żebrowski.
Aplikacja pokazała, że mieszkaniec Promienka przeszedł 264 kilometry, w ciągu 6,5 dnia wędrówki. Czystego marszu aplikacja policzyła 65 godzin. Łączna liczba podejść i zejść wyniosła około 10 750 metrów. Spalił w czasie wędrówki 33 500 kcal. Na trasę zabrał płachtę biwakową, mały śpiwór, samopompującą karimatę, kocher i butlę z gazem. Z boku plecaka umieścił sakwę z prowiantem i dużą butelkę z wodą.
Noclegi
– Idącym szlakiem, polecam Dom Wczasowy w Rabce. Właściciel obiektu życzliwie podchodzi do turystów pokonujących GSB. Kolejnym noclegiem wartym polecenia jest GOPR-ówka w Krynicy. Przystępne ceny, doskonałe warunki. Można skorzystać z kuchni. Obiekt położony jest kilometr od centrum Krynicy. Bardzo dobre, prywatne schronisko jest też w Beskidzie Sądeckim na Cyrli powyżej Rytra – opowiada Marek Żebrowski.
Najbardziej uciążliwy odcinek GSB to Beskid Śląski, podejście pod Czantorię. Dominują tam luźno leżące kamienie. Schodząc, łatwo się na nich poślizgnąć. Śląski odcinek jest też mocno zurbanizowany. Gęsta zabudowa jest też w okolicach Jordanowa, na Pogórzu Jordanowsko Orawskim, gdzie wędrowiec z Promienka maszerował długo rozgrzaną, miękką, asfaltową drogą.
40 kilometrów dziennie
Żeby pokonać taką trasę trzeba w godzinę przejść 4 kilometry. Jak to zrobić z plecakiem ważącym 14 kilogramów?
– Wstawałem o 4 rano. Jadłem śniadanie, pakowałem plecak, by przed godziną 6 być w drodze. Ponieważ było ciepło, podjadałem suche owoce i wafelki. Sprawdziły się suszone, niekandyzowane daktyle. Były mięsiste. Dobre były też orzechy, suszone banany. Nie korzystałem z liofilizatów. Gdy docierałem do schroniska, jadłem drugie śniadanie lub obiad. Uzupełniałem wodę. Co nie uchroniło mnie przed odwodnieniem – wspomina.
Buty to podstawa
Jakie buty założyć na tak długą trasę? Sprawdzone. Podróżnik z Promienka doradza wysokie, bez goretexu, by nie przegrzewać stóp.
– Po dojściu do schroniska jak najszybciej moczyłem nogi, co przyspieszało regeneracje – wyjaśnia. Ponieważ but to kwestia indywidualna, przygotowując się do wyprawy, należy wypróbować obuwie. Pewne jest to, że podeszwa powinna być twarda, z wyraźnym bieżnikiem, a cholewka wysoka, by zabezpieczała nogę w kostce. Skarpety z wełny merynosowej wchłaniają pot, a po zdjęciu butów nie ma nieprzyjemnych wrażeń.
Z góry świat jest piękniejszy
Widoki? To właśnie po nie jedzie się w góry.
– Piękne panoramy roztaczają się z Baraniej Góry i z Babiej Góry. Turbacz to kolejne miejsce, z którego warto popatrzeć dookoła siebie. Rozciąga się z niego widok na Trzy Korony. Przed zejściem do Krościenka przy dobrej pogodzie jest szansa dostrzec Zalew Czorsztyński. Najciekawsze podejście to Babia Góra 1725 mnpm. Było tam przyjemnie, między innymi dlatego, ponieważ lekko wiało. Po kilku minutach na szczycie, ludzie wyjmowali kurtki z plecaków – opowiada podróżnik.
Minusem przejścia GSB wczesnym latem jest brak owoców leśnych. Jagody wędrowiec znalazł w Beskidzie Śląskim i niewielkie ilości w Beskidzie Sądeckim.
– Słychać było za to, jak owady pracują, przelatują nad krzewami malin i jeżyn – dodaje. Najdłuższe podejścia i zejścia są pod i z Babiej Góry i Baraniej Góry. Tam mieszkaniec Promienka napotkał wielu pieszych turystów i rowerzystów. Dwukrotnie na GSB odbywał się górski bieg.
– Napotkałem czworo turystów przemierzających GSB, tyle że od strony Wołosatego. Turyści z Łodzi, planowali przemarsz na 15 dni. Mieli tylko śpiwory i karimaty. Nastawili się na noclegi pod dachem. Osobiście w drogę zabrałem listę numerów i telefonowałem do schronisk, gdy byłem w połowie dziennej trasy, by potwierdzić nocleg – zdradza Marek.
Mieszkaniec Promienka chce dokończyć przejście GSB w kolejnym roku. Tym razem marsz zacznie od Wołosatego. Zamierza jednak wędrować na przełomie lata i jesieni.
wykorzystano: https://mapa-turystyczna.pl/…/glowny-szlak-beskidzki-im…